Enoturystyka, czyli turystyka winiarska, cieszy się coraz większą popularnością – także w Polsce. I nic dziwnego, bo na przestrzeni ostatnich lat, winnice w naszym kraju powstają „jak na drożdżach” – mamy ich już ponad 500. My odwiedziliśmy „Winnice Rymanów”.
Nie znam się na winie, choć pod stołem w mojej kuchni regularnie stoją bulgocące baniaki z krwistoczerwoną cieczą. Nie, nie doszło do żadnej zbrodni – Misiek, wielki miłośnik wina, od lat próbuje sił w produkcji tegoż trunku. Nie, nie możecie spróbować – wyrabia na własny użytek, domowym sposobem, metodą prób (jak już wspominałam) i błędów. Najważniejsze jednak, że sprawia mu to mnóstwo frajdy. Mnie trochę mniej…
W sierpniu odwiedziliśmy naszych przyjaciół, mieszkających pod Sanokiem. Ci, znając zamiłowanie swych gości do „nektaru bogów”, zorganizowali nam wycieczkę do winnicy, połączoną z degustacją.
Winnica o mnogiej nazwie „Winnice Rymanów” znajduje się – jak wskazuje nazwa – niedaleko Rymanowa, położonego we wschodniej części Beskidu Niskiego, na tzw. Wzgórzach Rymanowskich. Tworzy je kilkaset wzniesień o wysokości od 300 do 500 metrów. „Niewiele!”– zakrzykną fani górskich wycieczek, ale w zupełności wystarczająco, by powstały tu warunki odpowiednie do uprawy winnej latorośli.
Winorośl w rymanowskiej winnicy rośnie na południowych stokach, o ok. 8% nachyleniu, co daje gwarancję dłuższego nasłonecznienia – jak wiadomo, winogrona lubią słońce. Uprawie sprzyja też mikroklimat, a naszym skromnym zdaniem nie bez znaczenia jest pasja. Tej natomiast nie można odmówić naszej wspaniałej przewodniczce, która – jak się okazało – „Winnice Rymanów” zna od… sadzonki. Nie tylko oprowadziła nas po przepięknie położonej winnicy, ale też opowiedziała o różnych odmianach uprawianych winogron, procesie powstawania win i samych winach, których skosztować mogliśmy podczas degustacji.
O styl win z rymanowskiej winnicy dba doskonale znany polskiej branży winiarskiej enolog Piotr Stopczyński. W rezultatach jego pracy rozsmakowaliśmy się i my, bowiem na degustacji się nie skończyło – wybrane trunki wróciły z nami na Podlasie.
W „Spiżarni” – miejscu, gdzie odbywają się degustacje, można kupić nie tylko wina, ale też: wyselekcjonowane gatunki kaw i herbat, nalewki czy sery od lokalnych wytwórców, a także… domowe przetwory (jak np. przepyszna konfitura z czerwonej cebuli) które wyszły spod ręki naszej przewodniczki.
„Sztuka bez wina nie smakuje tak samo” – głosi hasło na ulotce, reklamującej „Winnice Rymanów”. Potwierdzenie znajdziecie… na etykietach, zdobiących tutejsze wina. Część z nich zaprojektowali street artowi artyści, m.in. Daniel Kaliński, SEPE, Cekas.
Jeśli będziecie w okolicach Rymanowa, a jesteście miłośnikami dobrego wina i przepięknych widoków, koniecznie odwiedźcie „Winnice Rymanów”. Warto.